Do pracy i powrót wśród pól

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(3)
Kategoria do 100km, Po terenie
Ostatnio pisałem, że były dwie ścieżki, którymi mogłem wyjechać z lasu komunalnego pod Zamościem. Dzisiaj przyszła pora na tą drugą. Na wstępie podrzucę takie oto zdjęcie:
Polna droga w okolicach wsi Hubale © kierowcaroweru


Droga do pracy jak zwykle standardowo, czyli dość szybko, po asfalcie i bez rozglądania się. Droga powrotna to już wykorzystanie możliwości roweru górskiego i ciekawie:-)
Jadę sobie w kierunku lasu komunalnego, a po drodze fotografuję boisko w jego okolicach.
Boiska w okolicach zalewu i lasu komunalnego w Zamościu © kierowcaroweru


W tym miejscu była kiedyś strzelnica wojskowa, powyższe zdjęcie robię ze skarpy, która służyła jako wyłapywacz pocisków:-)
Spojrzenie w drugą stronę:
Skarpa w miejscu dawnej strzelnicy obok zalewu w Zamościu © kierowcaroweru


Widok ze skarpy w kierunku Żdanowa © kierowcaroweru


Teraz są tu łąki i nieużytki, ale do połowy XIX w. była w tym miejscu tzw. wielka zalewa, która broniła dostępu do zamojskiej twierdzy od strony południowej - jedno wielkie jezioro i bagna. Następnie przejeżdżam przez las komunalny.
W lesie komunalnym pod Zamościem © kierowcaroweru


Wyjazd z lasu komunalnego w kierunku Żdanowa © kierowcaroweru


Kawałek lasu komunalnego od strony Żdanowa © kierowcaroweru


...i wzdłuż rzeki Topornicy docieram do drogi asfaltowej.
Rzeka Topornica w Żdanowie © kierowcaroweru


Niedaleko od domu znowu przychodzi mi chęć aby zjechać z szosy i dotrzeć do celu po polnych drogach, co też czynię:-)
Polna droga w okolicach Hubal, w oddali widać Zamość © kierowcaroweru


Tymczasem szosówka stoi sobie i czeka...i nic jej na to nie poradzę, ostatnio teren bardziej mnie interesuje.:-)

Droga do pracy + kombinowany powrót

Wtorek, 14 maja 2013 · Komentarze(2)
Ostatnio coraz bardziej podoba mi się jeżdżenie góralem do pracy. Przy powrocie przychodzi mi chęć poeksplorować trochę nieznanych dróg/terenów, które niby są na wyciągnięcie ręki, a wcześniej jakoś nie było okazji tędy jeździć. Góral jest fajny, czy to asfalt, czy to polna droga, czy to łąka, pole, las, wertepy, zadupie jakieś, czy co by nie było, to zawsze pojedzie:-)
Tak to właśnie wracam sobie z pracy i postanawiam jechać przez las komunalny - kilka razy mnie korciło, a nigdy w życiu moja noga tam nie stanęła...hmmm.
Okazuje się, że to całkiem fajna miejscówka - gęsty, zarośnięty, liściasty, lekko podmokły, kilka miłych singielków - poza komarami to normalnie rewelacja.
W lesie komunalnym pod Zamościem © kierowcaroweru


Wyjeżdżając z lasu mam do wyboru dwie drogi, dzisiaj testuję jedną z nich. Po opuszczeniu lasu jadę przez jakieś nieużytki i niebawem napotykam przeszkodę - to stare koryto rzeki Topornicy.
Przeprawa przez rzeczkę - stare koryto Topornicy © kierowcaroweru


Oczywiście przejeżdżam przez tą rzeczkę i jadę dalej w kierunku Kolonii Mokre - tutaj już nie ma żadnej dróżki - jadę na wprost przez trawiaste nieużytki i rozwalam jedno kretowisko za drugim.
Jazda na azymut © kierowcaroweru


Napotykam na zniszczoną studnię z betonów, a z tyłu widać mój ślad.
Pozostałości studni na nieużytku © kierowcaroweru


Niebawem docieram do asfaltu, jadę tak kilka kilometrów, ale w końcu mi się nudzi i 2 km przed domem znowu wjeżdżam w teren:-)
Często się tędy nie jeździ:-) © kierowcaroweru


Łatwo nie było, ale o to chodziło w sumie:-) Spodobał mi się taki kombinowany powrót i zamierzam kombinować dalej. Zapraszam do śledzenia moich dalszych wygłupów:-)

Krasnobród, Józefów i okolice z ekipą

Niedziela, 12 maja 2013 · Komentarze(10)
Takie coś to ja rozumiem, było wszystko co lubię - dobra ekipa, świetna pogoda, super tereny, trochę niezłych podjazdów, a przy powrocie solidne tempo. Wyjazd naprawdę bardzo udany, z wielką przyjemnością ogląda się teraz zdjęcia z tego dnia, ale po kolei...
Ustawiamy się z chłopakami o 9'tej pod pomnikiem Jana Zamoyskiego w Zamościu, a ja wyjeżdżam z domu trochę późno, co mi się zresztą często zdarza. Co to oznacza? Głównie to, że przez te kilkanaście kilometrów trzeba trzymać minimum 30 km/h, ale to dobrze - rozgrzewka z głowy:-) Pod pomnikiem zbiera się nas dziewięciu chłopa, wszyscy ubrani w stroje SR...fajnie to wygląda, ludzie się patrzą, kierowcy nieraz przepuszczają nas na skrzyżowaniach, miło. Podjeżdżamy na rynek i robimy zdjęcie.
Ekipa Strefy Rowerowej na rynku w Zamościu © kierowcaroweru


Członkowie Strefy Rowerowej przed ratuszem w Zamościu © kierowcaroweru


Udajemy się w stronę Krasnobrodu za znakami szlaku W. Podobińskiej.
Na ścieżce rowerowej przy ul. Lipskiej w Zamościu © kierowcaroweru


W dole wioska Lipsko, jedziemy tzw. białą drogą © kierowcaroweru


W lesie w okolicach wioski Lipsko-Zagóra © kierowcaroweru


Kapliczka św. Romana w Lipsku Polesiu © kierowcaroweru


Przy kapliczce św. Romana w Lipsku Polesiu © kierowcaroweru


W okolicach kapliczki św. Romana w Lipsku Polesiu © kierowcaroweru


Kapliczka św. Romana w okolicach Lipska Polesia jest zbudowana w bardzo urokliwej okolicy, gorąco polecam odwiedzić kiedyś te strony, a o kapliczce pisałem już wcześniej...
Jedziemy dalej, niestety nie bez przygód - jednemu koledze urywa się łańcuch, a drugiemu szprycha.
Awaria roweru na trasie © kierowcaroweru


Po szybkiej naprawie można jechać dalej, zmierzamy do wioski Suchowola.
Wszystko się rejestruje :-) © kierowcaroweru


Wąwóz w okolicach Suchowoli © kierowcaroweru


Przejeżdżamy przez Suchowolę © kierowcaroweru


Po krótkim postoju pod sklepem udajemy się do Krasnobrodu. Po drodze piękne lasy i ciekawe podjazdy, ten ma jakieś 15% :-)
Podjazd w okolicach Krasnobrodu © kierowcaroweru


Między Suchowolą a Krasnobrodem © kierowcaroweru


Po dotarciu do Krasnobrodu, szukamy czarnego szlaku i jedziemy do wioski Husiny, gdzie znajdują się źródełka rzeki Sopot. Uzupełniamy bidony i kierujemy się do miejsca zwanego Wzgórze Kamień w okolicach Józefowa.
Gdzieś na roztoczańskim szlaku © kierowcaroweru


Tak to wygląda:
Wzgórze Kamień pod Józefowem © kierowcaroweru


Sesja na Wzgórzu Kamień na Roztoczu © kierowcaroweru


Następnie kierujemy się do rezerwatu Czartowe Pole w okolicahc wioski Hamernia.
Poruszamy się szlakiem centralnym Roztocza, po drodze kolejna awaria łańcucha u tego samego kolegi.
Czartowe Pole to miejsce jak z bajki, każdy turysta jest zachwycony do potęgi:)
Rezerwat Czartowe Pole na Roztoczu © kierowcaroweru


Sesja przy ruinach papierni Zamoyskich © kierowcaroweru


Sesja na wysepce w Czartowym Polu © kierowcaroweru


Przeprawa przez rzeczkę, Czartowe Pole © kierowcaroweru


Po odwiedzeniu tego pięknego miejsca jedziemy do Józefowa, gdzie posilamy się zapiekankami w miejscowym barze. Powrót do domu już asfaltem, przy okazji utrzymując świetne tempo. Ustawiamy się dwójkami, ja z Mirkiem bierzemy zmianę i ciśniemy zdrowo, pozostali trzymają się blisko i są zadowoleni, że wiatr im nie straszny:-) Na licznikach cały czas ponad 30 km/h, niekiedy dużo ponad:-)
W Kosobudach wyprzedzamy kilku seniorów jadących dość szybko na jakichś stalowych wynalazkach. Manewr odbywa się przy ok 40 km/h, a odgłos tylu opon na asfalcie brzmi jak eskadra bombowców:-)
No dobra, wystarczy tych bazgrołów. Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie zaprezentowanych miejsc, to proszę śmiało się kontaktować. Zabrakło dziś szerszych opisów, bo są gdzieś na blogu, tylko trochę wcześniej...no i trochę mi się nie chce:-)
Miłego oglądania, Pozdrawiam!

Po okolicy i do Zamościa

Sobota, 11 maja 2013 · Komentarze(1)
To miał być test nowego łańcucha przed niedzielnym wypadem. Wstałem dość wcześnie z zamiarem wycieczki do lasu i przy okazji chciałem porobić trochę zdjęć. Niestety okazało się, że muszę też wymienić kasetę - na niektórych koronkach łańcuch strasznie przeskakiwał. Las sobie odpuściłem, za to potłukłem się trochę po okolicy i wpadłem na chwilkę do Zamościa.
Poniżej kilka zdjęć z moich najbliższych stron:
Widok na wioskę Wychody © kierowcaroweru


Widok ze wzgórza w okolicach wioski Hubale, w oddali miejscowość Płoskie © kierowcaroweru


Część wsi Hubale, dawniej Kolonia Hubale © kierowcaroweru


Po wycieczce musiałem niestety założyć z powrotem stary łańcuch, do czasu zakupu nowej kasety. Trudno.

Do pracy, standardowo

Piątek, 10 maja 2013 · Komentarze(3)
Kategoria do 100km, Po szosie
Tak jakoś dziwnie się złożyło, że znowu trzeba do pracy jechać:-)
Nic szczególnego się nie działo, no może poza tym, że musiałem przepuścić szynobus na torach. Takie coś, jak widzicie poniżej, kursuje codziennie między Zamościem, a Lublinem. W wakacje jeździ to po Roztoczu w tą i z powrotem i odwiedza takie wioski jak Bełżec, Susiec, Horyniec-Zdrój i takie tam. Wstyd się przyznać, że nigdy tym nie jechałem, ale podobno fajnie - muzyczka, klima i te sprawy.
Szynobus jadący do Zamościa © kierowcaroweru


Dorzucam jeszcze zdjęcie z punktu widokowego Hubale. Koledzy nazywają ten podjazd górą śmierci, bo to ostatni podjazd przed Zamościem kiedy wracają z roztoczańskich wojaży. Ja przejeżdżam tędy codziennie i wcale nie jest taki straszny, zresztą, ma tylko jakieś 6% :-)
Punkt widokowy Hubale © kierowcaroweru

Do pracy

Czwartek, 9 maja 2013 · Komentarze(4)
Kategoria do 100km, Po szosie
Kolejny wpis przedstawiający dojazd do pracy i powrót. W drodze powrotnej zajechałem na starówkę zobaczyć co się dzieje i strzelić kilka zdjęć - one zawsze muszą się u mnie pojawić. Zdjęcia na blogu to tak jak obrazki w książce, czy gazecie, bez tego nuda:-)
Przedstawiam wam katedrę zamojską - jest to jedna z piękniejszych i jedna z najbardziej rozpoznawalnych świątyń w naszym kraju. Katedra jest zbudowana w stylu renesansowym i powstawała w latach 1587-1598 wg. projektu Bernardo Morando.
Prace wykończeniowe trwały jednak do lat 30'tych XVII w. W ostatnich latach przeszła gruntowny remont i starano się przywrócić oryginalny wygląd, czyli mniej więcej tak jak wyglądała przed ruską przebudową/dewastacją (1824-1826).
Teraz Katedra znowu wygląda bardzo okazale.
Katedra w Zamościu, widok od zachodu © kierowcaroweru


Katedra w Zamościu, widok od północy © kierowcaroweru


Dorzucam jeszcze fotkę Bramy szczebrzeskiej - swego czasu jednej z trzech bram wjazdowych do twierdzy. Brama jest również gruntownie odnowiona. Na drugim planie góruje gmach katedry.
Brama Szczebrzeska w Zamościu © kierowcaroweru


...to be continued...:-)

Szlakiem Centralnym Roztocza

Piątek, 3 maja 2013 · Komentarze(3)
Kategoria do 100km, Po terenie
Dzisiejsza pogoda nie pozwoliła mi siedzieć w domu, nie pozwoliła też tłuc się na szosie, skoro las o tej porze wygląda najpiękniej. Postanowiłem wziąć rower MTB i zapuścić go w teren. Wybór padł na niebieski Szlak Centralny Roztocza. Już dawno mnie tam nie było, a wiedziałem, że szlak jest miejscami bardzo urokliwy - szczególnie podoba mi się odcinek między Obroczą i Lasowcami, gdzie przejeżdżamy przez piękny las z przewagą buka, a wszystko na pagórkowatym terenie.
Okładka:
Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Wyjeżdżam ok. południa, przejeżdżam niecałe 20 km asfaltem, dojeżdżam do wioski Obrocz i tutaj wjeżdżam do lasu. Początkowy odcinek mocno piaszczysty.
Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Nieopodal wsi trafiam na takie oto dzikie wysypisko śmieci, chamstwo w państwie...
Dzikie wysypisko śmieci na terenie parku narodowego © kierowcaroweru


Cóż, jadę dalej, niebawem las staje się tak urokliwy, że trudno jechać - cały czas robię zdjęcia i kręcę filmiki.
Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Dróżka się kończy, teraz jadę między drzewami, oczywiście trzymając się szlaku.
Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce. Jazda między drzewami © kierowcaroweru


Następnie poruszam się skrajem lasu i obserwuję roztoczańskie wzgórza.
Roztoczańskie wzgórza w okolicach Obroczy © kierowcaroweru


Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Kora buka jest dosyć charakterystyczna, często zachęca młodzież do wypisywania na niej różnych pierdół. Czasem można spotkać dość stare napisy.
Stare bazgroły na korze buka © kierowcaroweru


Na Szlaku Centralnym Roztocza, okolice Lasowiec © kierowcaroweru


Na Szlaku Centralnym Roztocza, odcinek Obrocz - Lasowce © kierowcaroweru


Po kilku kilometrach docieram do ukrytej w lesie wioski Lasowce.
Pomnik partyzantów w Lasowcach © kierowcaroweru


Droga dojazdowa do Lasowiec od strony Józefowa Roztoczańskiego © kierowcaroweru


Dojeżdżam do drogi asfaltowej łączącej Józefów i Zwierzyniec i po kilku kilometrach jestem znów w Obroczy, robię kółko. Na trasie sporo rowerzystów, a mi włącza się potrzeba wyprzedzenia każdego, kto jedzie przede mną:-) Tempo dosyć mocne na tym odcinku - cały czas powyżej, lub grubo powyżej 30 km/h. W międzyczasie dzwonię do brata, żeby zabrał lustrzankę i przyjechał do lasu, bo warunki do zdjęć są wymarzone. Wyjeżdżam po niego do Kosobud i niebawem jedziemy razem, znów na Szlak Centralny. Niestety słońce jest już za chmurami, widzę, że zbliża się burza i postanawiam wracać do domu. W celu sprawniejszej jazdy oddaję bratu Treka, a sam wsiadam na ustrojstwo, którym on przyjechał (Delta Junior). Jazda tym rowerem nie motywuje za bardzo, ale wzmagający się wiatr i czarna chmura za plecami już tak. Dość szybkim tempem wracamy do domu, kilkanaście minut przed burzą, ufff.
Gorąco polecam przemierzenie rowerkiem tego odcinka, najlepiej z dobrym aparatem. Mam nadzieję, że zdjęcia Wam się spodobają i zachęcą niektórych do odwiedzin tego wyjątkowego zakątka, jakim jest Roztocze:-)
Pozdrawiam

Rekreacyjnie i po części służbowo

Piątek, 26 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
Kategoria do 100km, Po szosie
Nazbierało mi się tych zaległości trochę, co zrobić. Muszę to wszystko uporządkować, bo kilka ciekawych wpisów czeka na publikację:-)
Wyruszam późnym popołudniem i jadę do wioski Kosobudy, przy granicy RPN.
Załatwiam swoje sprawy, a przy powrocie wpadam do sklepu cioci pobawić się trochę kasą fiskalną:-) Wracam już po zmroku, mam ochotę trochę pocisnąć, ale niestety nie zauważam jednej wielkiej dziury w asfalcie - tylne koło dobija dość mocno i już po chwili słyszę skutki. Prowadzę rower przez 1 km do najbliższej latarni i wymieniam dętkę (Maxxisa za 20zł !!!)
Aha, kiedy tak się bawię z tą dętką, zatrzymuje się jakiś młody chłopak na motorze i pyta czy może mi jakoś pomóc...Miło:-)

Wymiana dętki pod latarnią © kierowcaroweru



W okolicach miejscowości Hubale © kierowcaroweru

Powrót pełen rozterek: Nowy Wiśnicz - Zamość

Sobota, 20 kwietnia 2013 · Komentarze(3)
Wystarczy tego obijania się w pięknych okolicach Pogórza Wiśnickiego - przyszła pora wracać do domu. Bardzo miło spędziłem czas z rodziną, oderwałem się na chwilę od codzienności i wypocząłem. Tym bardziej musiałem wracać bo już mi się całkiem robić odechciało, taki tam resecik sobie zrobiłem:-) Z tego co pamiętam, jakoś tak to leciało:
Wyjeżdżam bardzo późno, bo ok. 10'tej, a to przecież dość długa trasa. Pogoda jest w miarę ok - nie ma słońca, ale jest ciepło i bezwietrznie. Jadę przez Stary Wiśnicz i Kobyle do wioski Uszew, gdzie docieram do drogi nr 75 i tak turlam się do Brzeska. I tak zaczyna się moja przygoda z drogą krajową nr 4, druga przygoda zresztą (pierwsza nie była miła), która będzie trwać aż do Łańcuta. Jest sobota i mam cichą nadzieję, że nie będzie typowego dla tego odcinka, ogromnego ruchu. Sama nawierzchnia jest bardzo dobra, no i ruch początkowo umiarkowany.
Droga krajowa nr 4 gdzieś za Brzeskiem w stronę Tarnowa © kierowcaroweru


Tak sobie jadę elegancko tą szeroką skrajnią, tempo przelotowe aktywne - licznik pokazuje ponad 30 km/h i w ogóle wszystko idzie sprawnie.
Droga krajowa nr 4 w okolicach miejscowości Łukanowice © kierowcaroweru


Droga krajowa nr 4 gdzieś w okolicach Tarnowa © kierowcaroweru


Za Tarnowem, niestety, ruch bardzo się wzmaga, a w szczególności ciężarówki dają znać o sobie. Trudno, trzeba jechać dalej. Przejeżdżam przez Pilzno, wspinam się na niewielkie wzniesienie, robię zdjęcie...
Widok na Pilzno z mini podjazdu © kierowcaroweru


...a po chwili dzieje się coś takiego:
Ciało obce w mojej dętce!!! © kierowcaroweru


...no i kończy się sielanka, to jest moment, w którym coś we mnie pęka. Niby błahostka, ale to właśnie spowodowało, że "pałka się przegła". Kiedy kleję i pompuję dętkę, nawet nie jestem w stanie przysłuchać się czy wszystko jest ok i powietrze nie ucieka - hałas przejeżdżających ciężarówek jest przeogromny. Dopiero teraz zaczęło mi to tak bardzo przeszkadzać, że w końcu jechać mi się odechciało. Przychodzą mi do głowy różne pomysły, a to dojechać do Rzeszowa, a dalej autobusem, a to przenocować w Rzeszowie u kumpla...Głupie to, doskonale wiem, że moja wojownicza natura nie pozwoli mi tak pójść na skróty...
Jadę dalej, Dębica, Ropczyce, parę charakterystycznych podrzeszowskich pagórów i jestem w stolicy Podkarpacia.
Rzeszowskie ścieżki rowerowe © kierowcaroweru


Na zdjęciu wygląda to fachowo, ale tan asfalt na ścieżkach jest bardzo nierówny, a i przejazdy niekiedy wymagają "podrzucania" roweru. W Mielcu było dużo lepiej, ale nic więcej nie piszę, bo Zamość nawet do Rzeszowa w ogóle nie podchodzi:-)
Przez Rzeszów turlam się dość powoli, kierując się w stronę Łańcuta. Po kilkunastu kilometrach opuszczam miasto. Dość szybko dobijam do Łańcuta (tu przez chwilę znów myślę o dworcu autobusowym), a tam obieram drogę na Leżajsk. W końcu uciekłem od tego cholernego zgiełku na krajowej czwórce, ale co z tego, skoro dalej nie wraca chęć do jazdy...W miejscowości Dąbrówki zatrzymuję się na stacji Paliw "Bliska", jem hot-doga i popijam colą. Obsługa wykazuje zainteresowanie moją osobą i nie wiedzieć czemu jest bardzo zdziwiona jak można przejechać taką trasę rowerem w jeden dzień. Jest miło.:-)
Docieram do Leżajska, gdzie łapie mnie noc i znowu głupie myśli przychodzą do głowy - myśli związane z autobusem...co za cholera. Jadę dalej, kierunek Naklik, w Kuryłówce odbijam w stronę Tarnogrodu, gdzie niebawem docieram. W Tarnogrodzie kolejny postój na stacji paliw i kolejny hot-dog + herbata. Wolnym tempem dojeżdżam do Biłgoraja, mimo późnej pory miasteczko tętni życiem, wnoszę to po spacerującej tu i ówdzie młodzieży...najczęściej z piwem w ręku:-)
Kilkanaście kilometrów dalej kolejna herbata na stacji w Panasówce, jak to dobrze, że są całodobowe stacje paliw:-)
Teraz poruszam się nocą po praktycznie pustych ulicach, a mimo to motywacja do jazdy nie wraca. W międzyczasie dzwoni brat cioteczny, który mówi żeby zebrał się w sobie i że dam radę. Wiem, że dam radę, ale nie w takim tempie jakbym chciał:-) Docieram do Zwierzyńca, gdzie robię zdjęcie budynku dawnego browaru Zamoyskich.
Budynek dawnego browaru w Zwierzyńcu nocą © kierowcaroweru


Kościół na wodzie o dziwo nie jest oświetlony, to dziwne, zawsze świeci się tak, że widać go z kosmosu...
Do domu już niedaleko...
Już blisko domu © kierowcaroweru

...ale muszę bardzo uważać, bo przede mnę niebywale dziurawy odcinek drogi, tak dziurawy, że nawet je jestem zdziwiony...że jeszcze nic z tym nie zrobili:-)
Ustawiam lampkę tak, by oświetlała drogę na trzy metry przed rowerem i powolutku docieram do domku.
Uff, co za dziwna wycieczka, jeszcze chyba nigdy nie biłem się z myślami podczas jazdy rowerem, tak jak tym razem. Nie przewidziałem, że ruch na czwórce będzie tak ogromny i aż tak zniechęci mnie do jazdy. W tamtym roku obiecałem sobie, że będę omijał tą drogę...no dobra, działa to od teraz:-)
Przepraszam za "jałowe" zdjęcia. Poprawię się!
Pozdrawiam!