Do pracy mocnym tempem, a powrót pod bardzo mocny wiatr centralnie w twarz - ciężko było zjechać z góry o spadku ponad 6% :-) Krajobraz i temperatury już typowo jesienne...
Witam po dłuższej nieobecności. Kurcze, nazbierało mi się zaległych wpisów z całego miesiąca. Ale jaja, jak to będzie teraz ogarnąć? Może trzeba zabrać się do tego od tyłu? Jest to jakiś plan i tak właśnie zrobię, a nie będzie to dla mnie takie trudne, bo często np. gazetę czytam od tyłu i takie przykłady można mnożyć:-) Dobra, wystarczy tego wstępu, przejdę do sedna sprawy. W dniu dzisiejszym odbył się już VIII rajd rowerowy na Wzgórze Polak i postanowiłem w końcu wziąć w tym udział. Nazbierało się trochę chłopa z Zamościa, w sumie to chyba ze dwadzieścia osób, i ruszyliśmy sobie w kierunku Zwierzyńca, żeby połączyć się z tamtejszą ekipą i wspólnie dojechać do celu. O co właściwie chodzi w tym rajdzie? W różnych miastach i miasteczkach regionu formują się grupy rowerzystów i każda z tych grup jedzie wyznaczoną dla siebie trasą (głównie terenem) i tak spotykają się wszyscy na Wzgórzu Polak, o umówionej godzinie. Po co jadą? Chodzi o świętowanie rocznicy (150'tej) zwycięskiej bitwy powstania styczniowego w pobliżu Wzgórza Polak, pod Panasówką. Trzeciego września 1863 roku oddziały powstańców w sile ok. 1000 ludzi, pokonały ponad dwukrotnie liczebniejszy oddział żołnierzy rosyjskich. Była to jedna z większych bitew powstania styczniowego.
Z domu wyruszam ok. 8'mej i jak to u mnie ostatnio bywa - z lekkim opóźnieniem . Muszę gonić ekipę, także rozgrzewkę mam już z głowy:-) Po kilku kilometrach dopadam peleton i już wspólnie jedziemy do Zwierzyńca. Na miejscu jesteśmy z półgodzinnym zapasem i przy okazji zaopatrujemy się w pobliskim sklepie. Zwierzyniecka ekipa powoli rośnie w siłę, zjeżdżają się osoby w różnym wieku, od tych poniżej 10 lat, do takich po siedemdziesiątce. Oficjalny start ze Zwierzyńca mam miejsce o godz. 10'tej. Początkowo kilka kilometrów jazdy po asfalcie, a potem jazda po roztoczańskich bezdrożach. Czarnym szlakiem łącznikowym lecimy sobie do Lipowca. Jest trochę jazdy wąwozem lessowym, trochę widoczków, ale jest też niczego sobie podjazd, dlatego peleton mocno się rozciąga.
Jest ciekawie, bo jadą z nami pracownicy Roztoczańskiego Parku Narodowego, którzy przy okazji dzielą się z uczestnikami wiedzą o regionie. Miło posłuchać mądrego człowieka:-) Spokojnie jedziemy sobie do tego Lipowca, chociaż chwilami dopada nas z Mirkiem głupawka i podkręcamy tempo, prowokując przy tym prowadzącego grupę:-) W Lipowcu krótki odpoczynek, czekanie na spóźnialskich i ruszamy dalej. Następne kilometry to kilka podjazdów, trochę piachu i...w końcu meta - jesteśmy na Wzgórzu Polak jako pierwsza grupa.
Na miejscu czeka już na nas ciepły posiłek i muzyka disco polo, szaleństwo normalnie:-) W międzyczasie dojeżdżają pozostałe grupy i zaczynają się uroczystości. Następuje złożenie wieńca, prezentacja uzbrojenia z czasów powstania styczniowego i omówienie przebiegu bitwy. Przy okazji fotografuję bardzo rzadko już spotykany samochód:-)
Uroczystości kończą się po godzinie 13'tej i wszyscy rozjeżdżają się w swoje strony. My lecimy asfaltem do Zwierzyńca, a dalsza część trasy to już przewaga terenu. W Guciowie wjeżdżamy do lasu i tak jedziemy sobie do Bliżowa. W międzyczasie psuje się pogoda i zaczyna padać deszcz, nie jest dobrze. Roztocze Środkowe to piaszczysta kraina, a dodatkowo panująca wcześniej długa susza jeszcze bardziej pogorszyła sytuację. Jedzie się ciężko, ale najgorzej mają rowery - od każdego słychać zgrzyt z napędu i chrobotanie z hamulców, ale co poradzić, bywa. Między Bliżowem, a Wojdą zdobywamy jeszcze górę Szczob.
Na asfalt wjeżdżamy w Szewni Dolnej, to już koniec terenu na dzisiaj - jeszcze tylko kilka kilometrów i dom. Podprowadzam jeszcze chłopaków na podjeździe do punktu widokowego Hubale i wracam. Na miejscu zabieram się od razu za mycie roweru bo...
Mimo niesprzyjającej aury, wypad zaliczam do udanych. Zresztą, we wszystkim trzeba potrafić znaleźć coś dobrego, wszystko ma swój urok. Na pewno pozostaną wrażenia i będzie co wspominać! Pozdrawiam!
Mieszkam niedaleko pięknego miasta Zamościa, będącego świetną bazą wypadową na Roztocze. Mając takie krajobrazy na wyciągnięcie ręki, nie sposób nie jeździć na rowerze:-)
Jestem przewodnikiem terenowym po Zamościu i Roztoczu.
Moja pasja rowerowa tak na dobre zaczęła się w 2006 r. kiedy to sprawiłem sobie rower trekkingowy marki Arkus...i tak trwa dalej:-)
W 2012 roku przejechałem blisko 8 tys. km. Od stycznia obiecuję dokumentować dla Was swoje wycieczki po Roztoczu i nie tylko:-)
Zapraszam do wspólnej jazdy.