Pogoda była niepewna - od rana wisiały jakieś nieciekawe chmury, ale nie wytrzymałem i pojechałem zrobić sobie rundkę szybszym tempem. Po drodze spotkałem kolegę z kursu przewodnickiego, który wracał z lasu z siateczką czarnych jagód. Chwilę pogadaliśmy i pogoniłem do Szewni Dolnej, gdzie zrobiłem kilka zdjęć przedstawiających m.in ewolucję studni w naszym kraju:-) Na początek fotka suszarni tytoniu - takich tam nie brakuje, normalne zatrzęsienie, ale i tak w większości już nieużywane.
W planie było jeszcze zrobienie paru kilometrów w terenie, ale zbliżająca się burza skutecznie mnie zniechęciła. Powrót do domu dość mocnym tempem z końcówką w deszczu i silnym wiatrem w gębę.
Czasem i w sobotę trzeba do pracy jeździć. Wracając pokręciłem się trochę po mieście, a w Żdanowie zrobiłem fotkę rzeki Topornicy. Po ostatnich opadach deszczu już prawie wylewa na łąki.
Do pracy tak jak zawsze, a wracając zahaczyłem o las pod Mokrem. Mieszkańcy Zamościa bardzo lubią tu przyjeżdżać pospacerować, wypocząć, pooddychać świeżym powietrzem. W sumie to chyba dlatego, że blisko miasta, bo wielkich atrakcji tam nie ma, no może poza wielka dziurą po bombie z czasów II wojny (kiedyś wrzucę fotkę).
Tym razem na szosie, bo już zapomniałem jak się na niej jeździ:-) Wracając zrobiłem zdjęcie terenu rezerwatu susła perełkowanego w Hubalach. Na 35ha chroni się stanowiska susła, którego...ja od dobrych kilku lat tam nie widziałem:-) Kiedyś pod żadnym pozorem nie można było wjeżdżać tam żadnym sprzętem rolniczym i kosić traw, za to rolnicy wypasali bydło i mieli za to kaskę. Teraz coraz rzadziej można spotkać krowę na pastwisku, a ciągniki tłuką się po rezerwacie i koszą trawę, tylko gwizd. Pewnie dlatego nie ma susłów... Mało tego, na terenie rezerwatu znajdują się też średniowieczne kurhany, które pewnie też są powoli niszczone przez przejeżdżające ciągniki...
Pojechałem do pracy, a wracając miałem podjechać do bankomatu, ale za późno sobie o tym przypomniałem. Nic to, w nocy drugi kurs na Zamość:-) Chwilami podkładałem do pieca bo jakaś chmura mnie goniła... Podrzucam nocne zdjęcie Starej Bramy Lwowskiej w Zamościu:
Mieszkam niedaleko pięknego miasta Zamościa, będącego świetną bazą wypadową na Roztocze. Mając takie krajobrazy na wyciągnięcie ręki, nie sposób nie jeździć na rowerze:-)
Jestem przewodnikiem terenowym po Zamościu i Roztoczu.
Moja pasja rowerowa tak na dobre zaczęła się w 2006 r. kiedy to sprawiłem sobie rower trekkingowy marki Arkus...i tak trwa dalej:-)
W 2012 roku przejechałem blisko 8 tys. km. Od stycznia obiecuję dokumentować dla Was swoje wycieczki po Roztoczu i nie tylko:-)
Zapraszam do wspólnej jazdy.