Krótki terenowy wypad z fajnymi widokami
Niedziela, 19 maja 2013
· Komentarze(2)
Kategoria do 100km, Po terenie
Kiedy jechałem na miejsce standardowej niedzielnej ustawki nie wiedziałem jak liczna będzie ekipa i jaką trasę obierzemy. Jak się okazało, na miejscu czekał jedynie Sebastian. Poczekaliśmy regulaminowe 15 minut na ewentualnych spóźnialskich, nikt więcej nie dojechał, a więc ruszamy...
Z Zamościa wyjeżdżamy przez las komunalny, tak dla odmiany, Sebastianowi nawet się podoba. Następne kilka kilometrów jedziemy szosą i zmierzamy do Szewni Dolnej, po drodze przeciskamy się między samochodami jadącymi na giełdę w Mokrem.
Wjeżdżamy do lasu, poruszamy się szlakiem A. Wachniewskiej, a przed nami piękny leśny odcinek do Wojdy.


Teren robi się ciekawy, jest trochę podjazdów, jest trochę piasku, są też ładne widoki:

Zbliżając się do miejscowości Bondyrz, naszym oczom ukazuje się coś takiego:

Downhiiiill!

Dojeżdżamy do miejscowości Bondyrz, jedziemy kawałek asfaltem i niebawem prowadzę znowu w teren (w planie miałem przejechanie całego szlaku Wachniewskiej), jednak Sebastian prosi o modyfikację trasy - przed nami trochę solidnych podjazdów i sporo kilometrów, niekiedy w ciężkim terenie, a jego przygotowanie kondycyjne na to nie pozwoli. Zgadzam się i po chwili jedziemy już do Krasnobrodu...oczywiście po terenie...


Niebawem dojeżdżamy do Krasnobrodu, gdzie robimy szybkie zakupy i spotykamy się z kolegą. W międzyczasie uzupełniam kalorie, jem drożdżówkę i popijam Pepsi (tak dla odmiany, zamiast Coca-Coli). Ruszamy dalej, kierujemy się w stronę Suchowoli, a przed nami niczego sobie podjazd do wioski Grabnik.

Do Suchowoli jedziemy skrótem przez las, bardzo urokliwym szlakiem.

Końcowy odcinek tej leśnej dróżki jest tak piaszczysty, że musimy prowadzić rowery, na szczęście tylko kawałek. Droga z Suchowoli do Zamościa to już asfaltowy odcinek, po drodze jednak mamy kilka podjazdów, na niektórych postanawiam trochę przycisnąć:-)

Na poboczu drogi w Rachodoszczach odpoczywa sobie w cieniu taki oto osobnik:


Z powyższym zdjęciem kojarzy mi się pewna historyjka, która miała miejsce podczas jednej z moich zimowych wycieczek. Nieopodal tych starych lip jest przystanek autobusowy, na którym postanowiłem się przebrać. Była zima, na drodze pełno śniegu, przechodzący akurat facet zaciekawiony mną i rowerem rzucił parę zdań i poszedł sobie dalej (wszystko oczywiście cenzuralne i bardzo kulturalne). Nagle na drodze pojawiły się dwa pługi śnieżne, które jechały dość szybko i odrzucały na pobocze spore ilości śniegu. Ja schowałem się za przystankiem, a ten facet, kawałek dalej, nie miał gdzie uciec i wskoczył do rowu. Do tej pory pamiętam jak wyłaził z tego rowu...cały biały jak bałwan, wypluwając przy tym śnieg z ust...później już wypowiadane przez niego słowa były niecenzuralne:-)
No dobra, wystarczy opowieści, tymczasem przed nami ostatni podjazd przed Zamościem:

Tutaj też przychodzi mi chcica trochę przycisnąć, w końcu to ostatni podjazd tej wycieczki:-)
To by było na tyle, co prawda plan nie został zrealizowany, ale i tak wyszła nam bardzo fajna i obfitująca w ciekawe widoki wycieczka. Życzę miłego oglądania:-)
Pozdrawiam!
Z Zamościa wyjeżdżamy przez las komunalny, tak dla odmiany, Sebastianowi nawet się podoba. Następne kilka kilometrów jedziemy szosą i zmierzamy do Szewni Dolnej, po drodze przeciskamy się między samochodami jadącymi na giełdę w Mokrem.
Wjeżdżamy do lasu, poruszamy się szlakiem A. Wachniewskiej, a przed nami piękny leśny odcinek do Wojdy.

W drodze na Wojdę© kierowcaroweru

Pierwsze podjazdy na trasie© kierowcaroweru
Teren robi się ciekawy, jest trochę podjazdów, jest trochę piasku, są też ładne widoki:

Piękne widoki w okolicach Bliżowa© kierowcaroweru
Zbliżając się do miejscowości Bondyrz, naszym oczom ukazuje się coś takiego:

Widok ze szlaku Wachniewskiej na wioskę Bondyrz© kierowcaroweru
Downhiiiill!

Zjazd do Bondyrza© kierowcaroweru
Dojeżdżamy do miejscowości Bondyrz, jedziemy kawałek asfaltem i niebawem prowadzę znowu w teren (w planie miałem przejechanie całego szlaku Wachniewskiej), jednak Sebastian prosi o modyfikację trasy - przed nami trochę solidnych podjazdów i sporo kilometrów, niekiedy w ciężkim terenie, a jego przygotowanie kondycyjne na to nie pozwoli. Zgadzam się i po chwili jedziemy już do Krasnobrodu...oczywiście po terenie...

Podjazd w okolicy wioski Kaczórki© kierowcaroweru

Podjazd w pobliżu Rezerwatu św. Rocha© kierowcaroweru
Niebawem dojeżdżamy do Krasnobrodu, gdzie robimy szybkie zakupy i spotykamy się z kolegą. W międzyczasie uzupełniam kalorie, jem drożdżówkę i popijam Pepsi (tak dla odmiany, zamiast Coca-Coli). Ruszamy dalej, kierujemy się w stronę Suchowoli, a przed nami niczego sobie podjazd do wioski Grabnik.

Podjazd przed Grabnikiem, okolice Krasnobrodu© kierowcaroweru
Do Suchowoli jedziemy skrótem przez las, bardzo urokliwym szlakiem.

Leśny odcinek Grabnik - Suchowola© kierowcaroweru
Końcowy odcinek tej leśnej dróżki jest tak piaszczysty, że musimy prowadzić rowery, na szczęście tylko kawałek. Droga z Suchowoli do Zamościa to już asfaltowy odcinek, po drodze jednak mamy kilka podjazdów, na niektórych postanawiam trochę przycisnąć:-)

Widoki z podjazdu w okolicach Suchowoli© kierowcaroweru
Na poboczu drogi w Rachodoszczach odpoczywa sobie w cieniu taki oto osobnik:

Kurczak na poboczu drogi© kierowcaroweru

Krzyż ukryty wśród dorodnych drzew© kierowcaroweru
Z powyższym zdjęciem kojarzy mi się pewna historyjka, która miała miejsce podczas jednej z moich zimowych wycieczek. Nieopodal tych starych lip jest przystanek autobusowy, na którym postanowiłem się przebrać. Była zima, na drodze pełno śniegu, przechodzący akurat facet zaciekawiony mną i rowerem rzucił parę zdań i poszedł sobie dalej (wszystko oczywiście cenzuralne i bardzo kulturalne). Nagle na drodze pojawiły się dwa pługi śnieżne, które jechały dość szybko i odrzucały na pobocze spore ilości śniegu. Ja schowałem się za przystankiem, a ten facet, kawałek dalej, nie miał gdzie uciec i wskoczył do rowu. Do tej pory pamiętam jak wyłaził z tego rowu...cały biały jak bałwan, wypluwając przy tym śnieg z ust...później już wypowiadane przez niego słowa były niecenzuralne:-)
No dobra, wystarczy opowieści, tymczasem przed nami ostatni podjazd przed Zamościem:

Mini podjazd w okolicach Białowoli© kierowcaroweru
Tutaj też przychodzi mi chcica trochę przycisnąć, w końcu to ostatni podjazd tej wycieczki:-)
To by było na tyle, co prawda plan nie został zrealizowany, ale i tak wyszła nam bardzo fajna i obfitująca w ciekawe widoki wycieczka. Życzę miłego oglądania:-)
Pozdrawiam!