Penetrowanie leśnych szlaków z ekipą
Niedziela, 24 lutego 2013
· Komentarze(1)
Kategoria do 100km, Po terenie
Dzisiejszego dnia pogoda niekoniecznie sprzyjała rowerowym wojażom, ale ja nie jeżdżę wtedy kiedy jest pogoda, tylko wtedy kiedy mi się chce...czyli zawsze kiedy mam czas:) Warunki w terenie były trudne - mróz puścił, wiał bardzo silny wiatr, dodatkowo wszechobecne błoto i pośniegowa breja. Z uwagi na te okoliczności przyrody, byłem przygotowany na samotną jazdę, a tu przyjemna niespodzianka - dwóch kolegów z SR również postanowiło uświnić swoje rowery:-)
Nie było konkretnego planu gdzie jechać, ale jedno było pewne - jak najszybciej trzeba wjechać do lasu i schować się przed wiatrem. Jakoś tak to było:
Z ekipą spotykam się na punkcie widokowym Hubale ok godz. 9'tej i na początek postanawiamy jechać do Zwierzyńca. Pierwsze kilometry mijają po w miarę suchym asfalcie, ale już w okolicach Kosobud na ulicy leży sporo błota pośniegowego i dlatego odbijamy w polną dróżkę prowadzącą do lasu. Po chwili okazuje się, że droga jest nieprzejezdna, leży sporo nieubitego, mokrego śniegu i trzeba prowadzić rowery ok. 1 km. W lesie natomiast jest już całkiem inaczej, cichutko i przyjemnie:

Niestety przy okazji jest niesamowicie ślisko...i oto skutki:

Pomimo wielu stresujących sytuacji, docieramy do Zwierzyńca bez strat w ludziach i sprzęcie. Zatrzymujemy się w miejscowej knajpie, uzupełniamy stracone kalorie i ruszamy dalej. Okazuje się też, że musimy odwiedzić kolegę w Kosobudach, gdzie byliśmy godzinę wcześniej. Miejscowość ta oddalona jest od Zwierzyńca o jakieś 10 km, ale my robimy 25:-) Na początek droga prowadzi nas do Guciowa. W tej niewielkiej miejscowości znajduje się słynna "Zagroda Guciów". To miejsce pozwala nam cofnąć się w czasie i zobaczyć jak wyglądało życie na wsi na przełomie XIX i XX wieku. To chyba jedyne miejsce w regionie, gdzie możemy zobaczyć chałupę krytą strzechą. W sezonie turystycznym możemy popróbować staropolskich, regionalnych i dość swoistych dań, jak np. zupa z pokrzyw. Właściciel też jest dość swoisty, latem często ubiera słomiany kapelusz, parciane spodnie przepasane sznurkiem i jakieś kierpce:-) Co tu opowiadać, tam trzeba po prostu być:-) Tak to wygląda:


W Guciowie znowu wjeżdżamy do lasu i kierujemy się w stronę wsi Bliżów. Tam również znajduje się ciekawy obiekt:

Opuszczamy Bliżów i jedziemy do znanej już wam z poprzednich wpisów wioski Wojda. Cały czas poruszamy się bardzo urokliwym leśnym duktem. Aż chce się jechać:


Do Wojdy jechało się bardzo miło, potem było troszkę gorzej:-)

Śnieg jest nieubity i mokry, powoduje duży opór podczas jazdy. Jeszcze tylko kawałek...

...i miał być przyjemny zjazd do wsi Kosobudy. Jest trochę inaczej:-)

Więcej taplania się w mokrym śniegu, niż tej jazdy, ale i tak było fajnie. Niebawem docieramy do cywilizacji, kończy się terenowo-leśny odcinek naszej wycieczki. Na początku trochę chlapy:

Potem już jest lepiej, ale zaczyna padać deszcz. Do domu zostało mi ok 10 km, ale postanawiam odprowadzić kolegów do Zamościa i dokładam jeszcze kilkanaście + droga powrotna.
Powrót do domu tradycyjnie po zmroku. Mimo nieciekawych warunków, wycieczkę zaliczam do bardzo udanych. Mój rower jest zapewne mniej zadowolony:-)
Pozdrawiam!
Nie było konkretnego planu gdzie jechać, ale jedno było pewne - jak najszybciej trzeba wjechać do lasu i schować się przed wiatrem. Jakoś tak to było:
Z ekipą spotykam się na punkcie widokowym Hubale ok godz. 9'tej i na początek postanawiamy jechać do Zwierzyńca. Pierwsze kilometry mijają po w miarę suchym asfalcie, ale już w okolicach Kosobud na ulicy leży sporo błota pośniegowego i dlatego odbijamy w polną dróżkę prowadzącą do lasu. Po chwili okazuje się, że droga jest nieprzejezdna, leży sporo nieubitego, mokrego śniegu i trzeba prowadzić rowery ok. 1 km. W lesie natomiast jest już całkiem inaczej, cichutko i przyjemnie:

Droga w lesie w okolicach wsi Kosobudy© kierowcaroweru
Niestety przy okazji jest niesamowicie ślisko...i oto skutki:

Niedostosowanie prędkości do warunków na drodze:)© kierowcaroweru
Pomimo wielu stresujących sytuacji, docieramy do Zwierzyńca bez strat w ludziach i sprzęcie. Zatrzymujemy się w miejscowej knajpie, uzupełniamy stracone kalorie i ruszamy dalej. Okazuje się też, że musimy odwiedzić kolegę w Kosobudach, gdzie byliśmy godzinę wcześniej. Miejscowość ta oddalona jest od Zwierzyńca o jakieś 10 km, ale my robimy 25:-) Na początek droga prowadzi nas do Guciowa. W tej niewielkiej miejscowości znajduje się słynna "Zagroda Guciów". To miejsce pozwala nam cofnąć się w czasie i zobaczyć jak wyglądało życie na wsi na przełomie XIX i XX wieku. To chyba jedyne miejsce w regionie, gdzie możemy zobaczyć chałupę krytą strzechą. W sezonie turystycznym możemy popróbować staropolskich, regionalnych i dość swoistych dań, jak np. zupa z pokrzyw. Właściciel też jest dość swoisty, latem często ubiera słomiany kapelusz, parciane spodnie przepasane sznurkiem i jakieś kierpce:-) Co tu opowiadać, tam trzeba po prostu być:-) Tak to wygląda:

Przy Zagrodzie Guciów© kierowcaroweru

Chałupa w Zagrodzie Guciów© kierowcaroweru
W Guciowie znowu wjeżdżamy do lasu i kierujemy się w stronę wsi Bliżów. Tam również znajduje się ciekawy obiekt:

Chałupka we wsi Bliżów© kierowcaroweru
Opuszczamy Bliżów i jedziemy do znanej już wam z poprzednich wpisów wioski Wojda. Cały czas poruszamy się bardzo urokliwym leśnym duktem. Aż chce się jechać:

W lesie między Bliżowem a Wojdą© kierowcaroweru

Leśny szlak pod Wojdą© kierowcaroweru
Do Wojdy jechało się bardzo miło, potem było troszkę gorzej:-)

Łatwo nie jest:)© kierowcaroweru
Śnieg jest nieubity i mokry, powoduje duży opór podczas jazdy. Jeszcze tylko kawałek...

Przecieranie szlaku© kierowcaroweru
...i miał być przyjemny zjazd do wsi Kosobudy. Jest trochę inaczej:-)

W dole miejscowość Kosobudy© kierowcaroweru
Więcej taplania się w mokrym śniegu, niż tej jazdy, ale i tak było fajnie. Niebawem docieramy do cywilizacji, kończy się terenowo-leśny odcinek naszej wycieczki. Na początku trochę chlapy:

Droga w miejscowości Kosobudy© kierowcaroweru
Potem już jest lepiej, ale zaczyna padać deszcz. Do domu zostało mi ok 10 km, ale postanawiam odprowadzić kolegów do Zamościa i dokładam jeszcze kilkanaście + droga powrotna.
Powrót do domu tradycyjnie po zmroku. Mimo nieciekawych warunków, wycieczkę zaliczam do bardzo udanych. Mój rower jest zapewne mniej zadowolony:-)
Pozdrawiam!