Wypad na Roztocze Wschodnie

Niedziela, 2 czerwca 2013 · Komentarze(1)
Tego jeszcze nie było - narobiło mi się tyle zaległości we wpisach, że ho ho. Nie ma czasu ostatnio na nic, ale jakoś dam radę, chyba.
Tym razem dzielę się z Wami wrażeniami z wypadu na Roztocze Wschodnie, chyba pierwszego w tym roku, ale z pewnością nie ostatniego. Z góry przepraszam za mocno skrócony opis. No dobra...
Wypad zaplanowałem z kolegą Łukaszem z Tomaszowa Lubelskiego, gdzie też mam się z nim spotkać. Nie chce mi się kałatać rowerem na Tomaszów, dlatego postanawiam dojechać tam PKS'em. Późno wstaję, dlatego na dworzec dojeżdżamy z tatą samochodem, gdzie okazuje się, że nie będzie autobusu tylko bus i nie weźmie roweru, trudno. Samochodem dojeżdżam do Polanówki, a stamtąd już mocnym tempem jadę rowerem do Tomaszowa. Po drodze takie widoki:

Okolice Dąbrowy Tomaszowskiej, widok z krajowej siedemnastki © kierowcaroweru


Maszyny w Tomaszowie - na razie czyste:-) © kierowcaroweru



Zamierzamy przejechać Centralnym Szlakiem Rowerowym Roztocza odcinek Łosiniec - Hrebenne. Do Łosińca dojeżdżamy asfaltem, gdzie odbijamy w lewo i zaczynamy przygodę ze szlakiem, który jest po części asfaltowy, po części terenowy. Do Bełżca dość szybko - tempo na poziomie 25 km/h, na odcinkach asfaltowych dociskamy solidnie, zazwyczaj nie mniej niż 35 km/h. Taki przejazd przez małe wioski i dźwięk opon robi wrażenie na mieszkańcach, najbardziej zainteresowana jest przysklepowa żulerka:-) W Bełżcu popas pod sklepem, bo dalsza część trasy łatwa nie będzie. Jakie jest moje zdziwienie kiedy okazuje się, że Łukasz nie jada bananów, coś takiego - rowerzysta nie tolerujący bananów:-) Trudno, sam zjem 4, a co:-)
Po chwili jedziemy dalej, takich bunkrów na Roztoczu Wschodnim pod dostatkiem:
Jeden z wielu bunkrów gdzieś w okolicach Bełżca © kierowcaroweru


Wiatraki w Dębach pod Lubyczą Królewską © kierowcaroweru



Drugi raz już dzisiaj widzimy coś takiego, komuś strasznie przeszkadzał słupek z oznaczeniem szlaku. Przez następny kilometr jedziemy po takim błocie, że tylko czekać kiedy koła przestaną się kręcić:-)
Przewrócone oznaczenie szlaku © kierowcaroweru


Gdzieś na Centralnym Szlaku Rowerowym Roztocza © kierowcaroweru


Stromy, ale krótki podjazd © kierowcaroweru


Przez pewien odcinek szlak wiedzie wąskimi śródleśnym asfaltami, co nas w końcu wkurza i w okolicach dawnej wsi Horaj wjeżdżamy w teren i jedziemy szlakiem wolnościowym, czerwonym.
Na terenie dawnej wsi Horaj © kierowcaroweru


Stary dębowy krzyż w lesie © kierowcaroweru


Gdzieś na szlaku wolnościowym © kierowcaroweru


W poszukiwaniu krzyża na terenie dawnej wsi Horaj © kierowcaroweru


Na prawo las, na lewo pole © kierowcaroweru



Następnie zjeżdżamy ze szlaku i najbliższą drogą jedziemy w stronę Werchraty, Raz pole, raz las, raz sucho, raz mokro jak cholera.
Chyba to ta droga © kierowcaroweru


W roztoczańskich lasach © kierowcaroweru


Lepiej ominąć bokiem © kierowcaroweru


Docieramy do mocno wyludnionej wsi Łozy, pełno pustych gospodarstw, ale stare budynki kryte prawdziwym gontem i często murowane z kamienia robią wrażenie.

Tereny wsi Łozy pod Werchratą © kierowcaroweru


Stary budyneczek w Łozach © kierowcaroweru


Na terenie mocno wyludnionej wioski Łozy © kierowcaroweru


Kolejny stary budynek w Łozach © kierowcaroweru


Kolejny stary budynek w Łozach © kierowcaroweru


Zjazd do Werchraty © kierowcaroweru


Kościół św. Józefa w Werchracie, dawna cerkiew © kierowcaroweru


Teraz poruszamy się zielonym szlakiem im. św. brata Alberta i kierujemy się na Monastyr. Szlak jest bardzo urokliwy, odcinkami dość trudny, ale gorąco polecam jego przejście/przejazd.
Początek podjazdu pod Monastyr od strony Werchraty © kierowcaroweru


Na szlaku im. św. brata Alberta © kierowcaroweru


Jedna z piwnic na terenie Monastyru © kierowcaroweru


Zjazd z Monastyru © kierowcaroweru


Miejsce dawnej pustelni św. brata Alberta © kierowcaroweru


Miejsce dawnej pustelni brata Alberta © kierowcaroweru


Lasy Roztocza Wschodniego bardzo ucierpiały podczas ostatniej zimy. Ogromne połacie lasu zostały zniszczone przez śniegołomy. Na szlakach pełno gałęzi i patyków, trzeba bardzo uważać.
Na leśnym dukcie pełnym patyków i gałęzi © kierowcaroweru



Niestety jeden kij rozwala Łukaszowi tylną przerzutkę, o kontynuowaniu szlaku nie ma mowy. Do najbliższej wioski prowadzimy rowery, tam odkręcamy przerzutkę, spinamy łańcuch na krótko i emeryckim tempem dojezdżamy do Tomaszowa.
Uszkodzona tylna przerzutka © kierowcaroweru


Skutki zimy na Roztoczu Wschodnim © kierowcaroweru


Stary krzyż w Hucie Lubyckiej © kierowcaroweru


Łukasz w towarzystwie dzieci © kierowcaroweru


Złamany krzyż gdzieś na Roztoczu Wschodnim © kierowcaroweru

Łukasz zostaje w Tomaszowie, a ja ruszam w drogę powrotną do Zamościa. Pod Krasnobrodem zaczyna brakować mi paliwa, dlatego kupuję w sklepie drożdżówkę i jadę dalej. Pozwala mi to na dość sprawne pokonywanie płaskim odcinków, ale na podjazdach czuję ubytek mocy. Do domu docieram za dnia, a rower...no cóż, widać że to sprzęt do jazdy w terenie:-)

Rower po wyjeździe - już czysty nie jest © kierowcaroweru

Komentarze (1)

Raz spotkałem człowieka z urwaną przerzutką. Nie mogłem pomóc. Od tamtej pory wożę z sobą rozkuwacz do łańcucha. Chodziło przecież tylko o to by łańcuch skrócić żeby nie spadał.

Miejsca ładne. Teraz to pewnie strach się tam zatrzymać ze względu na krwiożercze chmary komarów. Ale już się do nich chyba przyzwyczajam. Tylko ten pot... Czasami nie nadążam z uzupełnianiem płynów.

trobal 22:07 niedziela, 23 czerwca 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa apang

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]