Wypad na Roztocze Wschodnie
Tym razem dzielę się z Wami wrażeniami z wypadu na Roztocze Wschodnie, chyba pierwszego w tym roku, ale z pewnością nie ostatniego. Z góry przepraszam za mocno skrócony opis. No dobra...
Wypad zaplanowałem z kolegą Łukaszem z Tomaszowa Lubelskiego, gdzie też mam się z nim spotkać. Nie chce mi się kałatać rowerem na Tomaszów, dlatego postanawiam dojechać tam PKS'em. Późno wstaję, dlatego na dworzec dojeżdżamy z tatą samochodem, gdzie okazuje się, że nie będzie autobusu tylko bus i nie weźmie roweru, trudno. Samochodem dojeżdżam do Polanówki, a stamtąd już mocnym tempem jadę rowerem do Tomaszowa. Po drodze takie widoki:

Okolice Dąbrowy Tomaszowskiej, widok z krajowej siedemnastki© kierowcaroweru

Maszyny w Tomaszowie - na razie czyste:-)© kierowcaroweru
Zamierzamy przejechać Centralnym Szlakiem Rowerowym Roztocza odcinek Łosiniec - Hrebenne. Do Łosińca dojeżdżamy asfaltem, gdzie odbijamy w lewo i zaczynamy przygodę ze szlakiem, który jest po części asfaltowy, po części terenowy. Do Bełżca dość szybko - tempo na poziomie 25 km/h, na odcinkach asfaltowych dociskamy solidnie, zazwyczaj nie mniej niż 35 km/h. Taki przejazd przez małe wioski i dźwięk opon robi wrażenie na mieszkańcach, najbardziej zainteresowana jest przysklepowa żulerka:-) W Bełżcu popas pod sklepem, bo dalsza część trasy łatwa nie będzie. Jakie jest moje zdziwienie kiedy okazuje się, że Łukasz nie jada bananów, coś takiego - rowerzysta nie tolerujący bananów:-) Trudno, sam zjem 4, a co:-)
Po chwili jedziemy dalej, takich bunkrów na Roztoczu Wschodnim pod dostatkiem:

Jeden z wielu bunkrów gdzieś w okolicach Bełżca© kierowcaroweru

Wiatraki w Dębach pod Lubyczą Królewską© kierowcaroweru
Drugi raz już dzisiaj widzimy coś takiego, komuś strasznie przeszkadzał słupek z oznaczeniem szlaku. Przez następny kilometr jedziemy po takim błocie, że tylko czekać kiedy koła przestaną się kręcić:-)

Przewrócone oznaczenie szlaku© kierowcaroweru

Gdzieś na Centralnym Szlaku Rowerowym Roztocza© kierowcaroweru

Stromy, ale krótki podjazd© kierowcaroweru
Przez pewien odcinek szlak wiedzie wąskimi śródleśnym asfaltami, co nas w końcu wkurza i w okolicach dawnej wsi Horaj wjeżdżamy w teren i jedziemy szlakiem wolnościowym, czerwonym.

Na terenie dawnej wsi Horaj© kierowcaroweru

Stary dębowy krzyż w lesie© kierowcaroweru

Gdzieś na szlaku wolnościowym© kierowcaroweru

W poszukiwaniu krzyża na terenie dawnej wsi Horaj© kierowcaroweru

Na prawo las, na lewo pole© kierowcaroweru
Następnie zjeżdżamy ze szlaku i najbliższą drogą jedziemy w stronę Werchraty, Raz pole, raz las, raz sucho, raz mokro jak cholera.

Chyba to ta droga© kierowcaroweru

W roztoczańskich lasach© kierowcaroweru

Lepiej ominąć bokiem© kierowcaroweru
Docieramy do mocno wyludnionej wsi Łozy, pełno pustych gospodarstw, ale stare budynki kryte prawdziwym gontem i często murowane z kamienia robią wrażenie.

Tereny wsi Łozy pod Werchratą© kierowcaroweru

Stary budyneczek w Łozach© kierowcaroweru

Na terenie mocno wyludnionej wioski Łozy© kierowcaroweru

Kolejny stary budynek w Łozach© kierowcaroweru

Kolejny stary budynek w Łozach© kierowcaroweru

Zjazd do Werchraty© kierowcaroweru

Kościół św. Józefa w Werchracie, dawna cerkiew© kierowcaroweru
Teraz poruszamy się zielonym szlakiem im. św. brata Alberta i kierujemy się na Monastyr. Szlak jest bardzo urokliwy, odcinkami dość trudny, ale gorąco polecam jego przejście/przejazd.

Początek podjazdu pod Monastyr od strony Werchraty© kierowcaroweru

Na szlaku im. św. brata Alberta© kierowcaroweru

Jedna z piwnic na terenie Monastyru© kierowcaroweru

Zjazd z Monastyru© kierowcaroweru

Miejsce dawnej pustelni św. brata Alberta© kierowcaroweru

Miejsce dawnej pustelni brata Alberta© kierowcaroweru
Lasy Roztocza Wschodniego bardzo ucierpiały podczas ostatniej zimy. Ogromne połacie lasu zostały zniszczone przez śniegołomy. Na szlakach pełno gałęzi i patyków, trzeba bardzo uważać.

Na leśnym dukcie pełnym patyków i gałęzi© kierowcaroweru
Niestety jeden kij rozwala Łukaszowi tylną przerzutkę, o kontynuowaniu szlaku nie ma mowy. Do najbliższej wioski prowadzimy rowery, tam odkręcamy przerzutkę, spinamy łańcuch na krótko i emeryckim tempem dojezdżamy do Tomaszowa.

Uszkodzona tylna przerzutka© kierowcaroweru

Skutki zimy na Roztoczu Wschodnim© kierowcaroweru

Stary krzyż w Hucie Lubyckiej© kierowcaroweru

Łukasz w towarzystwie dzieci© kierowcaroweru

Złamany krzyż gdzieś na Roztoczu Wschodnim© kierowcaroweru
Łukasz zostaje w Tomaszowie, a ja ruszam w drogę powrotną do Zamościa. Pod Krasnobrodem zaczyna brakować mi paliwa, dlatego kupuję w sklepie drożdżówkę i jadę dalej. Pozwala mi to na dość sprawne pokonywanie płaskim odcinków, ale na podjazdach czuję ubytek mocy. Do domu docieram za dnia, a rower...no cóż, widać że to sprzęt do jazdy w terenie:-)

Rower po wyjeździe - już czysty nie jest© kierowcaroweru